Szósty zmysł handlowców – tak nazywane są rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji, które wprowadzają zupełnie nową jakość w zarządzaniu dostępnością produktów na półkach sklepowych. Po polski patent technologiczny eLeader Shelf Recognition AI, właśnie sięgnęły spółki DANONE, a wdrożenie rozwiązania na terenie całej Polski powierzono lubelskiej firmie eLeader. Dzięki tej innowacji firmy mogą znacznie szybciej identyfikować potrzeby konsumentów i skuteczniej na nie odpowiadać, tym samym umacniając pozycję rynkowego lidera.
Technologia rozpoznawania obiektów na fotografiach stosowana w aplikacji eLeader Shelf Recognition AI, wzbogacona o panel raportowy, jest obecnie najszybszym na rynku narzędziem do analizowania i podejmowania decyzji w zakresie zarządzania ekspozycją oraz dostępnością produktów na półkach sklepowych.
Polski patent rewolucjonizuje zarządzanie dostępnością produktów na półce
Narzędzie eLeader Shelf Recognition AI, stworzone przez firmę technologiczną eLeader, znacząco usprawnia pracę przedstawicieli handlowych w terenie m.in. poprzez liczenie i pomiar kluczowych parametrów, odpowiedzialnych za prawidłową ekspozycję produktów w sklepach. Informacje dostarczane w czasie rzeczywistym pozwalają lepiej odpowiadać na potrzeby konsumentów i poprzez to, pozytywnie wpływać na wielkość sprzedaży. Dane pozyskane dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji usprawniają także zarządzanie łańcuchem sprzedaży i umożliwiają szybką reakcję na zmiany w otoczeniu biznesowym. Projekt objął swym zasięgiem pracę 170 przedstawicieli handlowych na terenie całej Polski. Każdego miesiąca eLeader przetwarza ponad 120 tys. zdjęć, na których rozpoznaje 460 produktów w 14 kategoriach produktowych.
– Rynek, szczególnie produktów FMCG, od dawna szukał narzędzi, które dostarczą precyzyjnych informacji, związanych z obecnością produktów na półkach sklepowych. Dostępność takich danych ma ogromne znaczenie, bo aż przeszło 75% decyzji zakupowych jest podejmowanych w sklepie. Jeśli więc produkt nie jest dostępny lub jego ekspozycja nie spełnia oczekiwań kupującego, może to przełożyć się na rezygnację z zakupu lub wybór konkurencyjnej oferty. Dlatego zapewnienie wysokich standardów ekspozycji produktów ma ogromny wpływ na wyniki sprzedaży, co doceniają firmy, korzystające już z zaawansowanych rozwiązań analizy danych – wskazuje Rafał Melanowicz, Szef Departamentu AI w eLeader.
Sztuczna inteligencja – szósty zmysł handlowców
Rozwiązanie eLeader wykorzystywane jest podczas wizyty handlowej, kiedy konieczne jest zaraportowanie ekspozycji produktów. Z pomocą sztucznej inteligencji system analizuje wykonane przez przedstawiciela handlowego smartfonem zdjęcia, a następnie wylicza udział w półce, weryfikuje obecność, facing, braki i informacje o produktach w całej kategorii. Zdjęcia przetwarzane są w ciągu kilku minut, dzięki czemu analitycy otrzymują dane wręcz w czasie rzeczywistym. Szybkość obiegu danych umożliwia korektę ekspozycji jeszcze w trakcie wizyty przedstawiciela. To prosta droga do eliminacji uciążliwych dla pracowników, czasochłonnych i narażonych na nieprawidłowości analiz w tzw. trybie ręcznym.
Innowacje ułatwiają pracę
DANONE stawiając na sztuczną inteligencję znacząco udoskonalił dotychczasowy model zbierania i oceny informacji. W opinii Łukasza Pawłowskiego, Starszego Kierownika Zespołu Analiz Sprzedaży i Rozwoju Systemów w DANONE: – Wdrażając eLeader Shelf Recognition AI chcieliśmy przede wszystkim skrócić czas ręcznego raportowania naszych przedstawicieli handlowych. Zależało nam na wprowadzeniu innowacyjnego narzędzia, które zapewni stały dostęp do szybkiej, automatycznej oraz kompletnej informacji o sytuacji na rynku – w sklepie, a naszym przedstawicielom, już podczas ich wizyty w punkcie sprzedaży, wskaże kluczowe obszary działania. Aplikacja od eLeader umożliwia nam zwiększenie liczby badanych wskaźników, a co istotne – nie wymaga to zwiększania czasu pracy przedstawicieli handlowych. Wdrożone narzędzie przyczynia się również do wzrostu dostępności naszych produktów na półkach i jakości ich ekspozycji. W swoich działaniach stawiamy na innowacyjność, dlatego jesteśmy jedną z pierwszych firm w naszej kategorii, która wdrożyła rozwiązanie eLeader Shelf Recognition AI.
Na inne korzyści zwraca uwagę Dariusz Radzimirski, Starszy Kierownik ds. Rozwiązań Biznesowych w grupie spółek DANONE – Rozwiązanie jest w pełni zintegrowane z SFA i dane płynnie zasilają inne systemy informatyczne. Ułatwia to zarządzanie całością, a także pozwala skalować to rozwiązanie na inne kraje, w których funkcjonuje DANONE.
eLeader Shelf Recognition AI uzupełnił wcześniej wdrożony system SFA eLeader. Stosowany model perfect store wprowadza kluczowe wskaźniki efektywności (KPI) i wylicza punkty za spełnienie standardów. W ciągu kilku minut jest możliwa ocena sklepu, przedstawiciela handlowego i realizowanej przez niego wizyty. Rozwiązanie zastosowane w Polsce pozwala na zasilanie różnych systemów informatycznych i jest wdrażane także na innych rynkach, na których działają spółki DANONE.
*****
O eLeader
eLeader – światowej klasy polski producent i dostawca oprogramowania biznesowego głownie na urządzenia mobilne, realizujący projekty i wdrożenia na całym świecie. Firma rozpoczęła swoją działalność ponad 20 lat temu, a dziś łączy mobilność m.in. ze sztuczną inteligencją i rozwiązaniami typu chmura. Fundament grupy tworzą firmy: eLeader (systemy klasy SFA/FFM) i Finanteq (bankowość mobilna). Wewnątrz grupy stale rozwijane są kolejne start-up’y technologiczne, jak np. Productive24 (platforma automatyzująca klasyczny development). eLeader dostarcza rozwiązania Retail Store Execution wspierające realizację strategii sprzedażowej w terenie. Permanentnie rozwija mobilne systemy SFA/FFM ze sztuczną inteligencją usprawniające m.in. merchandising wizualny. Za swoją działalność i oferowane rozwiązania została doceniona przez globalne ośrodki analityczne (np. Gartner, POI)
Portal udostępnia informacje będące przedmiotem zainteresowania szerokiego grona odbiorców.
To rodzaj serwisu informatycznego (informacyjnego), poprzez który użytkownicy mają dostęp do nowych informacji z wielu dziedzin.
Istnieje bardzo wiele różnych kryteriów, na podstawie których można oceniać informacje znalezione w Internecie. Nie istnieją jednak wytyczne, które jednoznacznie nakazywałyby wybór konkretnych kryteriów, ale można wyróżnić takie, które mogą posłużyć za podstawowy wyznacznik informacji jakościowo dobrej i wiarygodnej. Są nimi autorstwo, aktualność, dokładność, obiektywność, relewantność i wiarygodność.
Wiadome jest, że nie każdą informację będziemy oceniać wieloaspektowo, z wykorzystaniem wszystkich kryteriów. Warto jednak zastosować choćby część z nich, by mieć pewność, że informacje przez nas wykorzystywane są wiarygodne i wysokiej jakości.
Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.
Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.
Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.
Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.
Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.
Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.
Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.
Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.