Odmowa uznania wierzytelności w postępowaniu upadłościowym

Zgłoszenie wierzytelności w postępowaniu upadłościowym pełni funkcję analogiczną do powództwa w procesie cywilnym i tak jak ono wymaga rozstrzygnięcia, choć w tym wypadku nie przez sąd, lecz przez syndyka. Rozstrzygnięcie syndyka musi stwierdzać, że nie tylko wierzytelność istnieje (rozstrzygnięcie co do zasady), lecz także, jeśli wierzytelność istnieje, jaka jest jej wysokość oraz kategoria, do której należy ją zakwalifikować. Dodatkowo syndyk może orzekać o innych rzadziej pojawiających się kwestiach, np. czy i w jakim zakresie wierzytelność może być potrącona ze wzajemnej wierzytelności upadłego.

Sprawdzenie zasadności zgłoszonej wierzytelności polega na weryfikacji, czy w świetle dokumentacji zgromadzonej przez upadłego zgłoszona wierzytelność rzeczywiście istnieje i w jakiej wysokości. W przypadku przedsiębiorców w tym celu sprawdzane są księgi rachunkowe upadłego, zaś w przypadku konsumentów – najczęściej informacje zawarte we wniosku o ogłoszenie upadłości oraz załączone do niego dokumenty.

Przyczyn odmowy uznania wierzytelności nie sposób wyczerpująco opisać, niemniej do najczęstsze można zasadniczo podzielić na dwie grupy. Po pierwsze, są to sytuacje związane ze sporem powstałym na tle prawnym lub faktycznym między wierzycielem, a upadłym – na przykład w kwestii czy doszło do należytego wykonania umowy, albo gdy to sam  syndyk powziął wątpliwości natury prawnej w trakcie rozpatrywania zgłoszonej wierzytelności. W takiej sytuacji wierzyciel niewiele może zrobić, żeby uniemożliwić odmowę uznania wierzytelności przez syndyka i w praktyce spór musi rozstrzygnąć sąd, czy to rozpoznając sprzeciw na odmowę uznania zgłoszenia  wierzytelności na liście wierzytelności czy ustalając plan spłat w przypadku upadłości konsumenckiej.

Po drugie, może to być odmowa uznania wierzytelności w związku z przekazaniem niewystarczających informacji syndykowi przez wierzyciela. Wprawdzie w zgłoszeniu wierzytelności wystarczy podać dowody stwierdzające istnienie wierzytelności, większość wierzycieli jednak takie dowody dołącza. Wierzyciele, którzy poprzestają jedynie na podaniu dowodów, podejmują ryzyko. Dokumentacja upadłych przedsiębiorców, w tym także księgi rachunkowe, bywa niekompletna albo prowadzona nieprawidłowo i wierzytelność może nie znajdować w nich potwierdzenia, zarówno co do zasady jak i, częściej, co do wysokości. Z kolei upadli konsumenci bywają zadłużeni u tak wielu podmiotów, że nie potrafią ich wszystkich wskazać.

Brak potwierdzenia istnienia wierzytelności w dokumentacji upadłego w połączeniu z niezałączenie dowodów do zgłoszenia wierzytelności skutkuje wezwaniem od syndyka do przedstawienia wskazanych dowodów w ciągu tygodnia od doręczenia wezwania pod rygorem odmowy uznania wierzytelności. Co ważne, termin ten nie podlega przedłużeniu ani przywróceniu. Innymi słowy, nieprzedstawienie dowodów wymienionych w wezwaniu syndyka w tygodniowym terminie, musi skutkować odmową uznania wierzytelności. Przewidziano wprawdzie wyjątek – przedstawienie dokumentów złożone po upływie terminu może być uwzględnione przez syndyka, jeżeli nie spowoduje to opóźnienia w przekazaniu listy wierzytelności sędziemu-komisarzowi (a w postępowaniach, gdzie upadłym jest konsument w przekazaniu do sądu projektu planu spłaty wierzycieli),  niemniej, należy podkreślić, że wierzyciel nie powinien zakładać, że skoro jeszcze syndyk nie złożył listy wierzytelności (projektu planu spłaty wierzycieli) do sądu, to sprawa jest do uratowania. Jeśli sporządzanie listy wierzytelności czy projektu planu spłaty wierzytelności zbliża się ku końcowi, prawdopodobnie syndyk uzna, że rozpoznanie kolejnego zgłoszenia opóźni złożenie tych dokumentów.

Stąd też, choć załączanie dowodów nie jest wymagane, wierzyciel, który to zrobi, znacznie przyczyni się do usprawnienia postępowania. Ponadto, o czym więcej niżej, załączenie dowodów może znacznie wzmocnić pozycję wierzyciela, który wniesie sprzeciw na odmowę uznania wierzytelności.

Nierzadko dokumentacja – zarówno upadłego jak i przedstawiona przez wierzyciela – jest wystarczająca, by stwierdzić, że wierzytelność istnieje co do zasady, ale nie jest kompletna w zakresie wysokości zgłaszanej wierzytelności. O ile należności główne, zgłaszane do kategorii II raczej nie nastręczają wierzycielom problemów – chociaż zdarza się, że nie uwzględnia dokonanych przez upadłego wpłat – to właściwe obliczenie odsetek wydaje się sztuką wciąż nieopanowaną. Obecnie na stronach internetowych są publicznie dostępne, uwzględniające zmiany stóp procentowych, kalkulatory wymagające prawidłowego wskazania tylko trzech elementów: a) kwoty, od jakiej należy obliczyć odsetki, b) terminu, za który odsetki się należą, c) rodzaju odsetek. Warto skorzystać z tego narzędzia przy ustalaniu wysokości należnych odsetek.

Z punktu widzenia syndyka nieprawidłowe wyliczenie odsetek jest dość frustrujące, zwłaszcza, że są to należności zgłaszane do kategorii III i często, mimo znacznego wysiłku włożonego w obliczenie odsetek, zarówno przez wierzyciela jak i syndyka, majątek upadłego i tak nie pozwoli na ich zaspokojenie choćby w części.

O ile niewiele można poradzić, jeśli wierzyciel nie potrafi ustalić, od jakiej kwoty należy obliczyć odsetki czy jaki rodzaj odsetek mu przysługuje (umowne czy ustawowe, za opóźnienie czy kapitałowe itd.), to w tym miejscu mogę wskazać, jak obliczyć termin, za który należą się odsetki. Otóż, w przeciwieństwie do powództwa, nie można żądać odsetek do dnia zapłaty (to już raczej się nie zdarza) czy do dnia złożenia zgłoszenia wierzytelności (to się zdarza częściej niż powinno, także w przypadku profesjonalnych pełnomocników). Odsetki należy wyliczyć do dnia poprzedzającego ogłoszenie upadłości – jeśli upadłość ogłoszono 15 stycznia, można zgłosić odsetki należne tylko do 14 stycznia.

Zdarzają się również odmowy uznania wierzytelności z innych przyczyn materialnoprawnych, np. przedawnienia, skutecznego potrącenia czy spełnienia świadczenia przez upadłego. Należy jednak przyznać, że wierzyciele na ogół nie sprawdzają skrupulatności syndyka zgłaszaniem wierzytelności, które są bezspornie niezasadne.

Odmowa uznania wierzytelności jest rozstrzygnięciem syndyka, które ma różne konsekwencje w zależności od tego, czy następuje w upadłości konsumenckiej czy w klasycznym postępowaniu upadłościowym przedsiębiorcy.

To tylko część artykułu, który pochodzi ze strony kancelarii doradcy restrukturyzacyjnego https://lewandowskikancelaria.pl/ zajmującej się prawem restrukturyzacyjnym oraz upadłościowym.

Pełna treść artykułu dostępna jest na stronie kancelarii https://lewandowskikancelaria.pl/odmowa-uznania-wierzytelnosci-w-postepowaniu-upadlosciowym/

Portal informacyjny Merete

Portal udostępnia informacje będące przedmiotem zainteresowania szerokiego grona odbiorców.

To rodzaj serwisu informatycznego (informacyjnego), poprzez który użytkownicy mają dostęp do nowych informacji z wielu dziedzin.

Istnieje bardzo wiele różnych kryteriów, na podstawie których można oceniać informacje znalezione w Internecie. Nie istnieją jednak wytyczne, które jednoznacznie nakazywałyby wybór konkretnych kryteriów, ale można wyróżnić takie, które mogą posłużyć za podstawowy wyznacznik informacji jakościowo dobrej i wiarygodnej. Są nimi autorstwo, aktualność, dokładność, obiektywność, relewantność i wiarygodność.

Wiadome jest, że nie każdą informację będziemy oceniać wieloaspektowo, z wykorzystaniem wszystkich kryteriów. Warto jednak zastosować choćby część z nich, by mieć pewność, że informacje przez nas wykorzystywane są wiarygodne i wysokiej jakości.

Warto wiedzieć…

Najszybciej newsy trafią do Internetu. Zmiany w stanie prawnym lub projekty, które mają szansę wejść w życie, branżowe nowinki, informacje o nowych technologiach, produktach – portale internetowe są miejscem, gdzie na nie trafimy. Tak jak w przypadku niebranżowych mediów internetowych, mamy zagwarantowaną szybkość dostarczania informacji. Poszerzanie swojej wiedzy poprzez lekturę branżowej prasy, książek i stron internetowych wydaje się być oczywistą ścieżką samodzielnego rozwoju swojego życia zawodowego.

W zależności od naszych potrzeb, nastawienia, upodobań itp. warto sięgać po autorów, których styl pisania, charakter ujmowania tematu nam się podobają i po prostu do nas przemawia. Nie ma potrzeby zmuszać się do czytania czegoś, co nam się zwyczajnie nie podoba. Wszak lektura ma nam sprawiać satysfakcję i przyjemność, a nie tylko dostarczać wiedzy.

Słowo pisane to nieoceniony sposób na rozpowszechnianie informacji. Pamięć ludzka jest ulotna, o czym często przekonujemy się aż za dobrze. Dzięki lekturze zyskujemy dostęp do informacji, do których możemy się praktycznie w każdej chwili odwołać i potraktować je jako swoisty pewnik, także w sytuacjach spornych czy przy wyjaśnianiu nieścisłości. Tego komfortu nie mamy w przypadku sięgania po informacje przekazane drogą ustną, które są uważane za mniej wiarygodne. Większe zaufanie do zanotowanych informacji kosztem tych powiedzianych i usłyszanych to efekt uboczny rewolucji Gutenberga.

Czytanie jest czynnością angażującą nasz mózg – można to tak w skrócie ująć, bez wchodzenia nadmiernie w medyczne szczegóły. „Muszę przemyśleć to co przeczytałem/przeczytałam” – często w ten sposób podsumowujemy lekturę (chyba, że była ona dla nas bardzo nieangażująca na poziomie intelektualnym, emocjonalnym, nie dostarczyła nam żadnych nowych informacji itp.). Dzięki czytaniu wpadniemy na nowe pomysły, kreatywne sposoby rozwiązania problemów, nowe ujęcia starego i dobrze znanego tematu. Opisany przez autora case study może stać się inspiracją do wykorzystania przez analogię pewnych rozwiązań w nowym kontekście. Osobną kwestię, choć wartą wspomnienia, stanowią teksty, które nie są inspiracją w sensie zawodowych, a przede wszystkim w zakresie samorozwoju. Z doświadczenia mogę napisać, że świetnie w tej kwestii sprawdzają się biografie znanych ludzi, których osiągnięcia lub ścieżka życia z jakiegoś powodu budzą nasz podziw czy po prostu zainteresowanie. Recepty na sukces od A do Z na skalę Billa Gatesa w takiej biografii raczej znajdziemy (zresztą wtedy cena takiej książki była inna), ale coś, co może pchnąć nasze myślenie o swojej działalności, zachęcić do odejścia z pracy na etacie i założenia własnej firmy, przemodelowania swojej oferty, wpłynięcia na sposób komunikowania się z klientami itp. Możliwości jest tu naprawdę sporo i warto je wykorzystać. Funkcję inspiracji może pełnić biografia nie tylko kogoś z naszej branży, do tego celu potrafią się też nadawać nieźle życiorysy artystów, którzy zazwyczaj w życiu nie mieli lekko.

Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.

Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.

Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.

Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous post Serwis automatycznych skrzyni biegów
Next post Kombajn do zbioru borówek pozwala zaoszczędzić
Close

Redakcja

kontakt@merete.pl