Dla wielu osób pierwszym skojarzeniem na hasło „grill” jest tłuste mięso skwierczące na ruszcie. Tymczasem przy odrobinie wysiłku można wyczarować na grillu zdrowe posiłki, wykorzystując w tym celu różnorodne, wartościowe produkty. Dietetyczne grillowanie może obejmować mięso, ale przede wszystkim uwzględnia warzywa, które w połączeniu np. z serami tworzą zdrową i pyszną alternatywę dla dań typowo mięsnych. Jakie dietetyczne posiłki sprawdzą się w tym roku? Oto nasze propozycje.
Sezon na grillowanie trwa. Polacy, kiedy tylko pierwsze promyki majowego słońca zaczynają przyjemnie przygrzewać, chętnie spędzają czas na ogródkach i grillują w większym lub mniejszym gronie. Do niedawna na stołach królowało mięso – w każdej możliwej postaci, a szczególnymi względami cieszyły się kiełbasy i karczek. Obecnie coraz więcej osób jest na dietach wegetariańskiej czy wegańskiej, co nie oznacza, że dla nich grillowanie nie ma racji bytu. Wręcz przeciwnie.
Jak wygląda dietetyczne grillowanie?
Istnieje mnóstwo ciekawych i prostych przepisów bez mięsa, które będą smakować pysznie. Watro także zrewidować przekonanie na temat tego, że grillowane jedzenie jest tłuste i niezdrowe dla naszego organizmu. Nic bardziej mylnego. Osoby będące na specjalnych dietach również mogą kosztować przysmaki z grilla i cieszyć się wspólnie spędzonym czasem z najbliższymi, nie rezygnując przy tym
ze swoich upodobań i nawyków żywieniowych.
Dietetyczne propozycje obejmują zarówno mięsa, warzywa, owoce, jak też pieczywo oraz sery. Zdrowe posiłki z grilla są jak najbardziej możliwe, co więcej bardzo łatwe w przygotowaniu i nie wymagają większego wysiłku. Może ewentualnie fantazji. Są przy tym wyjątkowo smakowite i lekkie. – Szaszłyki z grilla, grillowane warzywa, mięsa, pieczywo, w połączeniu z różnorodnymi żółtymi serami pozwolą cieszyć się wyśmienitym smakiem niebanalnie podanych posiłków – zauważa Ewa Polińska, ekspertka z MSM Mońki.
Dietetyczne grillowanie również z mięsem
Dietetyczne grillowanie to nie tylko same warzywa. Sztuką jest połączyć różnorodne składniki w jedną całość, tak aby jeść jednocześnie zdrowo, smacznie i obalić przy tym stereotyp grilla postrzeganego jako tłusta kiełbasa z musztardą i bułką. W tym celu przede wszystkim należy zaopatrzyć się w świeże i wysokiej jakości produkty.
Amatorzy mięsa mogą spróbować prostego połączenia drobiu z serem, np. edamskim i różnymi, grillowanymi warzywami typu: papryka, pomidor, cukinia czy pieczarki, podanymi w formie szaszłyków. Dla osób ceniących bardziej wyrafinowane kompozycje polecamy np. grillowane papryki z pikantnym farszem. – Żółty ser Gouda w połączeniu z mieloną baraniną bądź mięsem wieprzowo-wołowym, z świeżą, kolorową papryką, to zdrowa i pyszna propozycja dla każdego, kto nie wyklucza ze swojej diety mięsa. – podpowiada ekspertka z MSM Mońki.
Jak można zauważyć, do dietetycznego i zdrowego grillowania nie potrzeba wyszukanych produktów. Wystarczy odrobina chęci wyjścia poza typowy schemat grilla, który utarł się w polskiej kulturze przez lata. Grill wcale nie musi być ciężkostrawną imprezą – wręcz odwrotnie. To okazja do próbowania nowych smaków i spożywania znanych produktów w nowej odsłonie. Idealną propozycją deseru z grilla są…banany. Położone w całości na ruszcie, w zaledwie kilka minut karmelizują się w środku. Podane z lodami zachwycą nawet fanów karkówki.
Dietetyczne grillowanie nie tylko dla wegetarian
Dietetyczne grillowanie jest możliwe dzięki odpowiednim produktom, ale ważny jest także sposób ich przygotowywania. Warto zaopatrzyć się w specjalne tacki do grilla oraz folię, które ochronią jedzenie przed kontaktem z brudnym rusztem. Można również pokusić się o rezygnację z tradycyjnego grilla węglowego i zastąpić go „zdrowszymi” odpowiednikami, typu: grillowa patelnia, grill elektryczny czy gazowy.
Badania pokazują, że przygotowanie wegańskiego posiłku na grillu zajmuje średnio tylko 22 minuty – to o 31 minut mniej niż standardowy grill – zawiera tylko 208 kalorii i 9 gramów tłuszczu. Jest też druga strona medalu – przepisy wegańskie mają zwykle wyższą zawartość węglowodanów (22 g) i cukru (10 g) niż opcje mięsne.
Ci, którzy szukają zdrowego, wegetariańskiego, szybkiego i łatwego posiłku, mogą po prostu położyć na grillu bezmięsnego burgera. Niemniej szaszłyki warzywne pozwalają na wykazanie się zdecydowanie większą kreatywnością. Niezależnie od tego, czy są to tylko warzywa, czy z dodatkiem tofu – każdy może stworzyć własne połączenie i raczyć się tym, co najbardziej mu smakuje.
Grillowane papryki z pikantnym farszem
Składniki:
– 3 świeże papryki kolorowe
– 600 g mielonej baraniny (można zastąpić innym mięsem, np.: wieprzowo-wołowym)
– 1,5 łyżeczki płatków chili
– 300 g sera żółtego Gouda MSM Mońki
– 2 gałązki świeżego rozmarynu
– sól do smaku
Wykonanie:
Paprykę umyć, przekroić wzdłuż na pół i wydrążyć gniazda nasienne. Ser żółty zetrzeć na tarce, na grubych oczkach i połowę wymieszać z mięsem. Dodać również posiekany rozmaryn, płatki chili, sól do smaku i całość wymieszać. Tak przygotowanym farszem luźno (nie ubijając) wypełnić połówki papryk. Posypać pozostałym serem i grillować na wolnym ogniu pod przykryciem. Podawać z bagietką pszenną.
Szaszłyki z serem edamskim i grillowanymi warzywami
Składniki:
– 200 g sera żółtego Edamskiego MSM Mońki
– pół młodej cukinii
– 6 średnich świeżych pieczarek
– 1 świeża kolorowa papryka
– 6-7 pomidorków koktajlowych
– 1 łyżka oleju rzepakowego
– zioła prowansalskie
– sól, płatki chili do smaku
Wykonanie:
Wszystkie warzywa, oprócz pomidorków, pokroić w grube cząstki, doprawić do smaku przyprawami i położyć na rozgranym ruszcie. Po osiągnięciu oczekiwanego stopnia usmażenia, zdjąć z grilla i wystudzić. Ser pokroić w cząstki i ponadziewać na patyczki do szaszłyków na przemian z warzywami i pomidorkami koktajlowymi.
Portal udostępnia informacje będące przedmiotem zainteresowania szerokiego grona odbiorców.
To rodzaj serwisu informatycznego (informacyjnego), poprzez który użytkownicy mają dostęp do nowych informacji z wielu dziedzin.
Istnieje bardzo wiele różnych kryteriów, na podstawie których można oceniać informacje znalezione w Internecie. Nie istnieją jednak wytyczne, które jednoznacznie nakazywałyby wybór konkretnych kryteriów, ale można wyróżnić takie, które mogą posłużyć za podstawowy wyznacznik informacji jakościowo dobrej i wiarygodnej. Są nimi autorstwo, aktualność, dokładność, obiektywność, relewantność i wiarygodność.
Wiadome jest, że nie każdą informację będziemy oceniać wieloaspektowo, z wykorzystaniem wszystkich kryteriów. Warto jednak zastosować choćby część z nich, by mieć pewność, że informacje przez nas wykorzystywane są wiarygodne i wysokiej jakości.
Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.
Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.
Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.
Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.
Od czasów, kiedy życie poczęło się wielce różniczkować, czytanie książek nie wystarcza. Książki podają czystą wiedzę z najrozmaitszych dziedzin, wiedzę nieraz kryształowo czystą, ale oderwaną od życia. Książki karmią również poezją, w niej opisy czynów bohaterskich uszlachetniają serca, ale mało informują o szarej rzeczywistości życia. Do działania potrzebna jest znajomość chwili bieżącej, orientacja, pulsy życia w miejscowych warunkach. Na każdym stanowisku można przyłożyć i swoją cegiełkę, można wpływać na całość, byle znać swe obowiązki względem społeczeństwa i chcieć im służyć. Tym pośrednikiem między wiedzą a życiem, między ideałem a rzeczywistością, jest publicystyka. Jest ona historją teraźniejszości, oświetlającą zagadnienia, które czekają dopiero na rozwiązanie. Jest ogniwem, która łączy prawdę wiedzy z zagadnieniami chwili bieżącej. Jest literaturą, która tyczy się potrzeb życia w danym czasie i danym miejscu. Ona komunikuje ostatnie wyniki z różnych dziedzin wiedzy czystej w zastosowaniu do bieżących potrzeb ludzkich. Ona czyni człowieka wrażliwym na niedolę swego społeczeństwa i zapala do żywota czynnego na jego korzyść. Ona, komunikując, co się dzieje na świecie całym, chroni nas od zaściankowości. Ona, zaznajamiając nas z biegiem myśli wszechświatowej, wywołuje w umysłach naszych szereg zagadnień. Ona uwalnia nas od potrzeby czytania wszystkich książek, których corocznie ukazuje się na świecie po kilkaset tysięcy, a których przeczytać na rok gruntownie nie można po nad kilkanaście. To są strony dodatnie prasy periodycznej.
Ale ma publicystyka i niejedną stronę ujemną. Wiadomości, dostarczane przez wiele dzienników, są dorywcze i powierzchowne: ani rozszerzają, ani pogłębiają wiedzy. Wiele nowinek, opisywanych drobiazgowo, niema żadnego ogólniejszego znaczenia, nie służy żadnemu rozumnemu celowi. Wiele sensacyjnych zajść i wypadków, zostawiających jedynie czczość w głowie i pustkę w sercu. W pogoni za kalejdoskopowym potokiem plotek wiele balastu, który ze szkodą obciąża umysł Dużo zabawy i płytkiego śmiechu, co w rezultacie szerzy bezmyślność, przytępia zmysł artystyczny. Nie jeden organ redagowany jest tendencyjnie, będąc na służbie tej lub innej partji. Nieraz nowość pomieszana z postępem bez oświetlenia krytycznego jądra rzeczy. I jedno pismo stara się prześcignąć drugie w pomysłach, licząc na gorsze instynkty. I wielu staje się igraszką okoliczności, bo są prowadzeni na pasku danego dziennika. Bo wielu ślepo hołduje zasadzie: nie różnić się od innych — i bezkrytycznie prenumeruje to, co ich znajomi i krewni. I tworzy się specjalny typ nałogowych czytelników pism periodycznych, co nie uznają jednocześnie lektury książek. Jest to pewnego rodzaju osłona dla duchowego lenistwa. Traci na tym wykształcenie gruntowne i myśl samodzielna. To też wielu uczonych powstaje na dziennikarstwo — śród nich ostro wystąpił w ostatnich czasach przeciw prasie perjodycznej F. Brunetiere, członek Akademji paryskiej.
Trzeba przede wszystkiem rozróżniać wartość miesięczników i tygodników, a pism codziennych. Pierwsze, a w części drugie, są streszczeniem i kwintensencją tego, co zawierają pisma codzienne. Lektura ich nie da wprawdzie technicznego posiadania poszczególnych gałęzi umiejętności, ale da ogólną znajomość podstaw. Te, które nie służą sprawom specjalnym, dają możność w dłuższym okresie czasu przebieg w ogólnych zarysach cały cykl wiedzy. Natomiast prasa codzienna służyć może głównie gromadzeniu materjałów do tych kwintensencji. I tu należy rozróżniać prasę prowincjonalną, a prasę stołeczną. Pierwsza zlicza miejscowe siły społeczne, wydobywa je i zbiera, zapala ogniska miejscowej twórczości. Bada i stara się kierować życiem prowincji, które wszędzie posiada swoje odrębne właściwości. Druga winna być przewodnikiem i siewcą dążeń kulturalnych wszerz i wzdłuż całego kraju. Winna być rzeką wód czystych, do której zbiegałyby się wszystkie strumyki, osadziwszy po drodze naleciałości niepotrzebne.
Trzeba umieć czytać dzienniki, jak i książki. Trzeba sobie wprzód zadać trud poznania każdego pisma. Trzeba się zapoznać, co w każdym z nich godnego jest czytania, nie usypiając swojego krytycyzmu łudzącemi nagłówkami pism i różnych rubryk, które często zapowiadają co innego, niż się drukuje. Trzeba czytać krytycznie, w żadnej sprawie nie spuszczając z oczu argumentów ani pro, ani contra. Trzeba czytać pisma, służące różnym poglądom, aby mieć oświetlenie z obu stron, aby módz wyrobić sobie własny sąd — samodzielny a objektywny. Trzeba koncentrować lekturę nie na tanich czasopismach codziennych o brukowych wiadomościach, lecz na poważnych wydawnictwach perjodycznych, które opierają działalność publicystyczną na znajomości dziejów i praw niemi rządzących. Należy ciążyć ku tym wydawnictwom perjodycznym, które chcą stać wyżej ponad prywatę i partykularyzmy — których celem jest nie interes materialny jednostek, lecz służba publiczna.